Downsizing i elektromobilność. Suplement - słownik.
Edycja: październik 2021 r. To drugi, z trzech opublikowanuch tu postów, które pierwotnie zamieszczone zostały w na blogu ZNP+ . Wpis był odpowiedzią na kobiecy odbiór poprzedzającego tekstu o downsizingu. Zasadniczo percepcja sprowadzała się do stwierdzenia "śmieszne, ale nic nie rozumiem". Uznałem naiwnie, że słowniczek ma szansę zmienić ten obraz sytuacji...
Dochodzą mnie słuchy, że pomimo w miarę pozytywnego odbioru ze strony Szanownych Czytelniczek, sympatia niestety nie do końca przekłada się na łatwą percepcję mojego ojcowsko – motoryzacyjnego wpisu. Doszedłem zatem do wniosku, że koniecznie trzeba nieco rozhermetyzować język, którym się posłużyłem i niniejszym przedkładam słowniczek użytych pojęć, w kolejności wystąpienia.
Zacisk, tarcza hamulcowa – element wyposażenia samochodu, służący do jego zatrzymywania, co jest z założenia bez sensu, jako że wiadomo powszechnie: samochód ma jechać a nie zatrzymywać się.
Drążek stabilizatora – tu jest trudniej…. Kawał pręta, którego żadna z Pań nigdy raczej nie zobaczy na własne oczy. Bez nieprzyzwoitych skojarzeń proszę 😉.
Średnica obręczy – inaczej felgi, w skrócie chodzi o ROZMIAR kół. ROZMIAR jako się rzekło ma znaczenie.
Etylina bezołowiowa – myląca nazwa benzyny z czasów wczesnej III RP. Często jest chrzczona, ale jak się zdaje niekoniecznie w rycie rzymskim… Trafia do krwiobiegu na ogół z chwilą pierwszego chłopięcego kontaktu z szybkim autem, takim jak na przykład Trabant czy Syrena. Statystyki medyczne pokazują, że jest to nieuleczalne schorzenie pokoleniowe mężczyzn w średnim wieku, z nadwagą lub otyłością.
Etanol – drogie Panie, wszystko to, co jest fajne w drinusiach a o czym zbyt głośno się nie mówi, tak? 😊 W połączeniu z Etyliną powoduje zaburzenia percepcji w policyjnych urządzeniach radarowych, co grozi trwałą utratą prawa jazdy.
Grill – nie, nie, tu nie chodzi o przyczynę otyłości Waszych Partnerów, jakiś porąbaniec wymyślił to na określenie fragmentu przodu samochodu! Wszystko to, co pomiędzy lampami i ponad tablicą rejestracyjną to jest z grubsza grill. Też nie wiem dlaczego, ale zaufajcie mi, bywa gorzej, bo niektórzy mówią na to „atrapa”. Do tego ROZMIAR grilla – atrapy ma kolosalne znaczenie marketingowe o czym niżej, w pozycji „nerki”.
Centymetr sześcienny – miara ROZMIARU. Kluczowa zarówno w odniesieniu do samochodowych silników jak i ich męskich użytkowników. W obu wypadkach temat drażliwy i wrażliwy. Generalnie im więcej centymetrów pod maską tym lepiej, z resztą: same Panie dobrze wiecie 😉 o co chodzi.
Charger V8 6 litrów – amerykański samochód dla pamiętających „Znikający Punkt” ze Stevem McQueenem. KONKRETNY ROZMIAR w każdym miejscu, muscle car, pożądany przez posiadaczy „beer muscle” w średnim wieku. Baaaardzo duży silnik, dość powiedzieć, że 6 litrów, to jest sześć tysięcy centymetrów sześciennych! Wyobraźcie sobie, że ktoś skleił w jedno monstrum 6 silników od Yarisa! Do tego - nie wchodząc w szczegóły techniczne - V8 oznacza DUŻY DŹWIĘK, daleki od szlachetnego timbre kosiarki podwórkowej, właściwego popularnym produktom europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Podobno na niektórych działa lepiej niż słynna niebieska tabletka znanego koncernu farmaceutycznego. Nawet jeśli tak jest, to niechętnie się przyznają.
Downsizing – wszystko to, co oznacza radykalne i gwałtowne ograniczenie przyjemności, nawet tej, która jeszcze nie zdążyła nadejść. Same Panie rozumieją, że to nic dobrego.
1.2, 1.4 itp. – miara ROZMIARU (tu raczej rozmiaru) silnika, domyślnie podawana w litrach (patrz "Charger…6 litrów"). To naprawdę nie jest dużo centymetrów, ale taka jest smutna, downsizingowa średnia europejska, a bywa jeszcze mniej. Serio.
TSI – skrót od „teraz same inwektywy”. Męscy użytkownicy aut z grupy Volkswagena roczniki około 2010 i później dobrze wiedzą dlaczego, Paniom nie będziemy zawracać głowy głupotami. Przy okazji, drogie Panie VAG to nie jest wyłącznie określenie celebryckiej partnerki znanego piłkarza, a Skoda to też Volkswagen. Seat też. Nawet Audi 😊, a nawet (!) trochę Porsche, kto by się spodziewał, prawda?
Manual, szmata, korba – ręczna skrzynia biegów, tapicerka materiałowa o uroku onucy, brak guziczków do otwierania szyb, w to miejsce zabawna korbka. Szlachetny minimalizm, jaki do dziś znaleźć można w cenniku niemieckich producentów samochodów.
Rama i pedały – nie, nie chodzi absolutnie o tłuszcze roślinne i homofobię. To określenie rodem z cyklizmu, charakteryzujące niezwykle długą listę wyposażenia podstawowych wersji samochodów wzmiankowanych niemieckich producentów.
W gazie – popularne źródło oszczędności na paliwie wymagające zamontowania butli gazowej w bagażniku samochodu. Pachnie kiszoną kapustą i nie nadaje się na grill w plenerze, ogólnie oficjalnie siara, ale każdy się kiedyś przymierzał, w końcu 2 zeta za litr paliwa to nawet ja nie pamiętam, a sporo pamiętam.
Turbo – sposób na niwelację efektów downsizingu, pozwala udawać, że ROZMIAR nie ma znaczenia i 1.2 (patrz wyżej) wystarczy, żeby napędzić samochód ważący prawie 2 tony. Działa jak każdy doping – za późno, za mocno i za krótko, a jak się przesadzi to jest „blow off”. Analogie ze wspomnianą wyżej niebieską pigułką producenta szczepionek narzucają się same. Przodują w tym Europejczycy, impuls wyszedł ze Szwecji, to chyba skutek starzejących się społeczeństw. Wszyscy to kochają tak mocno, że pionierska w tym zakresie marka SAAB już od kilku lat nie istnieje. Ale to nie pomogło, praktycznie nie ma w Europie nowych samochodów bez turbo. Za to w motorsporcie turbo to jest … ech..., ale my tutaj nie o motorsporcie przecież.
Z dołu jedzie – nie, nie, nie. Nie chodzi o higienę osobistą. To parametr opisujący w miarę żwawą reakcję silnika samochodowego na próbę przyspieszenia bez redukcji, popularny wśród osób nielubiących zmieniać biegów w samochodzie. Panie docenią szczególnie bo do pewnego stopnia maskuje brak automatycznej skrzyni biegów 😊.
Dotrysk, wtrysk, wtryskiwacz – oznacza dosłownie to co oznacza. Z zastrzeżeniem: do silnika. Tak, silnik wymaga, żeby mu wtryskiwać, inaczej nie pojedzie i to nie jest żaden seksizm.
Bezpośredni – parametr, który wiąże się z dotryskiem i wtryskiem, nie ma nic wspólnego z cechami osobowości. Patrz „TSI”
Zawory – również dosłowne określenie elementu silnika. Wrażliwego i drogocennego, więc zacieranie go może boleć, wiadomo. Otarcia powstają przy zbyt bezpośrednim wtrysku, jeśli auto jeździ na gazie (patrz „W gazie”) i to wciąż nie jest cecha charakteru 😉. Można temu zapobiec stosując lubrykanty, tutaj akurat w postaci benzyny. Wszystko generalnie całkiem intuicyjne, prawda?
Calibra, Vectra B, Espero – męski hall of shame. Samochody z połowy lat 90, równie popularne co badziewne. Generalnie różne klony prehistorycznej techniki Opla w mniej lub bardziej udanej odsłonie. Paradoksalnie ta koreańska (Espero) najmniej kontrowersyjna, bo przynajmniej konsekwentna w przyjętej konwencji. Reszta to ostateczne pożegnanie z legendą marki, konające w łapach wieśtunerów (Calibra) oraz obwoźnych sprzedawców warzyw. Na ogół cios łaski zadają jako ostatnie ekipy budowlane z peryferyjnych obszarów swoich regionów.
Borewicz 1.5 w przejściówce – Polonez z najczarniejszego okresu PRL. Już nie klasyk, nie taki jak w „07 zgłoś się” bo „zracjonalizowany” przez FSO a jeszcze nie „pełny face lift” bo CARO było znacznie później. Występuje na przykład w filmie „Piłkarski Poker” pod wdzięcznym pseudonimem „Klamor”. Powolny, ociężały i awaryjny, ale w swoim czasie luksusowy, stąd pozornie wybujałe porównania do transatlantyka „Batory”, również w zakresie dynamiki i zwrotności. Naprawdę nie są bardzo na wyrost.
500 koni/kucy – w samochodzie osobowym to prawie to samo co 6 litrów. Rozmiar, siła, prestiż, MOC. No i cena, oczywiście cena. Niejednego potrafiło ponieść w nieznane, jazda konna bywa niebezpieczna, Drogie Panie, proszę mi wierzyć na słowo.
22 cale – sporo, znacznie ponad pół metra. Umówmy się, lekka przesada, tak? Tutaj jednak chodzi o średnicę obręczy i to też przesada (patrz "średnica obręczy" 😊).
SUV premium - Bentyaga, Cayenne, Lex – absurdalnie i ostentacyjnie drogie, monstrualnie wielkie i totalnie bezsensowne samochody Bentleya, Porsche i Toyoty (tak, Lexus to Toyota, kto by się spodziewał?). Uwielbiane przez dobrze sytuowane przedstawicielki Płci Pięknej, ponieważ są idealne do miasta i do wpieniania Straży Miejskiej. Doskonale parkują na ścieżkach rowerowych, przejściach dla pieszych, trawnikach, w bramach. Również na parkingach, obowiązkowo minimum 2 miejsca. Bardzo fit i bardzo eko (patrz "hybryda",). W parkingach podziemnych galerii handlowych gwarantują dreszczyk emocji – potłuczone oświetlenie i zmiażdżone przewody wentylacji mechanicznej garażu, to normalka, wystarczy za szybko przejechać próg zwalniający. Efekt „wow” gwarantowany, co jest oczywiście bezcenne. Trudno powiedzieć który jest głupszy, ale chyba wygrywa Bentyaga. Bentley to marka Królowej Elżbiety. Zapewne Widziałyście Panie te samochody w telewizorze, na pogrzebie Księcia Andrzeja, konserwatywne, wielkie pudła w stylu retro. Teraz spróbujcie sobie wyobrazić, jak wyglądałyby postawione na kołach od traktora. I to jest właśnie Bentyaga, grubo ponad milion złotych za okazję do zrobienia z siebie clowna 😊. Ale trzeba oddać sprawiedliwość, tę ścieżkę pioniersko przecierał Porsche. Nie Ferdynand, jego wnuki, z nieodżałowaną, pierwszą serią Cayenne, w homofobicznych kręgach nazywanego z nieznanych przyczyn Gayenne... W tej puli również jakże zgrabne, wysmakowane i stonowane w estetyce Audi Q7, BMW X7, czy wzmiankowany Mercedes GLE. A imię jego jest legion 😉.
Hybryda – drogie Panie, z grubsza wiem co to jest hybryda a nawet żel(!), ale tutaj nie chodzi o utwardzanie manikiuru promieniami UV, wręcz przeciwnie. Tu chodzi o ochronę Planety! Pionierem jest niezawodna Toyota, ze swoim porywającym i popularnym wśród warszawskich taksówkarzy oraz w Kalifornii (quiz: czym jeździła Karen z serialu Californication?) modelem Prius. W skrócie to samochód napędzany silnikiem elektrycznym i spalinowym jednocześnie, podobnie jak np. lokomotywa manewrowa PKP. I to jest bardzo ekologiczne, szczególnie w SUV-ach (patrz "SUV premium"). Do tego dzięki wielkiej baterii litowo – jonowej jest też bardzo „fair trade”: gwarantuje wieloletnie źródło utrzymania pokoleniom afrykańskich dzieci, zaangażowanych w szlachetny proces recyklingu na okołorównikowych wysypiskach śmieci. Działa kojąco na skołatane nerwy popularnych aktorek zwalczających smog, dlatego (ponownie) nieoceniona Toyota przekuła ten terapeutyczny efekt w slogan „stop smog go hybrid”.
Ford K, Corsa – drogie Panie, bez zbędnej pruderii proszę, a czym jeździłyście na studiach 😉? Pamiętamy, nie kochamy….
Stelvio – sytuacja, kiedy legendarna marka jaką jest Alfa Romeo próbuje rywalizować w głupocie z Audi, BMW, Mercedesem, Bentleyem i Porsche razem wziętymi. Wychodzi jak to we Włoszech: jeśli popatrzeć z odpowiedniego kąta jest naprawdę pięknie, detale miejscami wysmakowane, miejscami pamiętają Fiata 125 bez literki „p”. Ale to wciąż SUV premium (Patrz "SUV premium"). A wystarczyło zmodernizować Giulię…
E46 – oficjalna nazwa kodowa BMW serii 3 z przełomu lat 90 i 2000. Aktualnie domena młodzieży kochającej sportowe ciuchy i gaz. Na ulicach. Popularny uczestnik kolizji w rodzaju „kierujący z nieustalonych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem”.
Nerki - to temat bardzo skomplikowany, wiadomo, ważny narząd, są dwie i niekoniecznie powinny być wielkie, bo to nic dobrego nie wróży. BMW zachorowało na nerki już dawno i przerost organu postępuje (patrz "SUV premium, BMW X7") wraz z gwałtownym zwiększeniem ilości klientów marki na chińskim rynku. Zdrowie złożone na ołtarzu marketingu? Najwyraźniej, choć wielkie lub bardziej dyskretne nerki są tradycyjnym grillem w autach tej marki i to od czasów, kiedy grill bynajmniej nie był atrapą (patrz "grill").
ST220 – ostatni z „wielkich” Fordów z Europy. Mondeo w wersji sportowej, dość brutalne i do tego sprzedawali je w wersji dla rodziny 500+, jako kombi! Wielkie kombi! Pod maską stary, amerykański żeliwny silnik V6 (patrz "CHARGER V8") o niepowtarzalnym brzmieniu i niepowtarzalnym apetycie na paliwo, gwałtowny w charakterze: hektolitry przelewanej benzyny i adrenaliny. Auto na kretyńsko wielkich kołach, z równie kretyńsko cienkimi, niemal wyczynowymi oponami. W sam raz dla miłośników szybkiego "pit-stopu" na środku Modlińskiej w listopadowym szczycie popołudniowym. Nadaje nowy wymiar pojęciu „nierówności nawierzchni”. Po zmianie kół na normalne 17 (parz "22 cale") traci 90% uroku, reszta parametrów bez zmian. Kiedyś uratował mojej rodzinie życie, ale to na inną opowieść.
Espace – samochód Renault dla na prawdę dużej rodziny. Brzydki. Dziwny. Nieprestiżowy… Ale przynajmniej trudno pomylić na parkingu, chyba że z wiatą na koszyki sklepowe. W środku nie ma normalnych zegarów, za to są wyświetlacze pamiętające ruskie zegarki z melodyjkami i straszne, poskrzypujące zależnie od temperatury plastiki, pochodzące z recyklingu butelek po Cif.
Tutaj Panie, jeśli wciąż z nami są, ziewając opuszczają stronę i ja to rozumiem, to faktycznie nie jest to co Kaczka w kolorze pink, sorry (patrz "Ford K, Corsa"), ani nawet GLE.
Odporni na nienachalną urodę odkryją jednak w Espace kawał praktycznego, wygodnego i olbrzymiego (serio) wewnątrz auta, o ile ktoś nie boi się Francuzów, a przecież wszyscy boją się Francuzów, prawda? Popatrzcie sami na Prezydenta Emmanuela Macrona – przerażenie! 😊. Unikatowy zestaw prestiżu i urody podbija polski rynek wtórny samochodów, głównie od dolnej strony cenników. Na osłodę dla etylinopozytywnych: w topowej wersji przeszczep z nissana, stary, dobry, żeliwny, 3,5 litrowy V6 (patrz "CHARGER V8") benzynowy i do tego z hydraulicznym automatem. Pełen oldschool i dzięki temu działa. 7 000 obrotów do odcięcia, 240 koni (patrz "500 koni/kucy") i wydech ze stali kwasowej, zestaw, który zmazał niejeden uśmiech samozadowolenia z twarzy szybkiego i wściekłego z chorymi nerkami (patrz "E46", "nerki"). Wiem co mówię! 😉 To wszystko w siedmioosobowym autobusie, o dopuszczalnej masie całkowitej 2800 kg. Wasze Yarisy tego nie potrafią 😉.
350Z – dawca silnika Espace, sportowy Nissan jeszcze z czasów japońskich. Żeby miał przewagę było turbo (patrz "turbo") i grubo ponad 300 koni (patrz "500 koni/kucy"). W drodze do Francji turbo odpadło i Espace ma „tylko” 240 (patrz "Espace").
Modlin – generalnie miejscowość w okolicy Nowego Dworu Mazowieckiego. Również lotnisko, głównie dla podróżnych sprzed brexitu/covidu, aktualnie pustawe czemuś. I właśnie przy tym lotnisku jest tor wyścigowy, krótki, kręty, techniczny i dostępny dla każdego chętnego. Serio, w sam raz, żeby polatać jakimś Espace, czy Sharanem w TDI. 😉
TDI …. No dobra, mogę tak w nieskończoność 😊, powinno wystarczyć.
Bardzo dziękuję, ZNP+ gościnę, a Paniom za wyrozumiałość i uwagę.