.
.
.
.
.
.
.

.

OK. Część 4 - "higiena".

pic

Host yourself , łatwo powiedzieć. Tylko jak się do tego zabrać w ogóle, z perspektywy "zwykłego użytkownika"?
Spróbujemy "od tyłu" i nie obiecuję, że uda się zmieścić w jednym wpisie. Bo się nie uda. Zaczniemy jednak od banałów, od rzeczy pozornie oczywistych, najprostszych, bez żadnego "geek-owania".
Tu nie ma linków afiliacyjnych.

Do czego przede wszystkim używamy komputerów i smartfonów, ale tak na serio?
Do zabijania czasu i unikania spotkań towarzyskich na żywo. Codzienna porcyjka bullshitu z tiktoka, parę roleczek z youtuba, potem follow na insta i lecimy z udostepnieniami na fejsa. Komentarze - a jakże - tamże. I odrobinka "prywatności" na deser, z "przyjaciółmi" na mesie. Coś ominąłem? Ok, jest jeszcze X, Telegram i skrollowanko na google discover (w ajfonach nie ma czegoś takiego chyba)... A!
I porno, naturalnie (ale o tym sza!).
Umówmy się - rezygnacja z masowania mózgu sieczką z sieci jest nierealna, to jak detoks po ciężkiej zapaści połączony z odwykiem w kolonii karnej na Syberii. Ja się nie łudzę, że będzie tutaj jakikolwiek sukces. Serio, dlatego nie namawiam do wywalenia konta z facebooka, instagrama, x-a i innych badziewi, wyleczyłem się... Znaczy namawiam oczywiście, ale bez przekonania, bo chronicznych ekshibicjonistów, relacjonujących kompulsywnie "urbi et orbi" stan porannego stolca nie nawrócę. To robota dla psychiatrów i psychotropów.
Całej reszcie natomiast spróbuję zasiać wątpliwość. Że można, wręcz trzeba - jestem głęboko przekonany. Ale jeśli jednak nie, jeśli dalej groch o ścianę, to może chociaż warto byłoby zachować troszeczkę higieny? I nie chodzi wcale o toaletę, w każdym razie nie przede wszystkim.
No to jak odkleić się od chmury?
Zmienić przyzwyczajenia na niewygodne. Niestety, jak z odchudzaniem w modelu "mniej żreć". Trzeba rozdwoić, albo nawet "roztroić" jaźń!


Zatem na pierwszy ogień idzie logowanko, bo przecież wszędzie tam trzeba się pologować, pozakładać konta, albo w wersji deluxe skojarzyć "usługę" z kontem, które już mamy. Było o tym choćby w kontekście chińskiej (a są inne...?) lampy (tutaj). To zaś oznacza, że potrzebujemy - co najmniej - działającej skrzynki e-mail. Teraz bardzo ważne i szokujące wyznanie: nie, nie tej w gmailu czy icloudzie, przypisanej do telefonu - to jest sprawa wagi zasadniczej. Skoro koniecznie musimy się już gdzieś zalogować, to wykorzystajmy do tego inne konto. Najlepiej kilka innych kont(!!!).
Bynajmniej nie wchodzą w grę te, które mają w historii całą naszą galerię fotografii, dane kart płatniczych, kontakty, backup smsów i billingi. Odpadają też takie, za pomocą których przesyłaliśmy ostatnio mamusi skan dowodu osobistego, a pani z Rankomatu zdjęcia prawa jazdy.
Tego z firemki od okien albo od sadów, założonego przy pierwszym logowaniu do nowego laptopika też nie używamy. Tak, Apple Id odpada również i stanowczo!
Albowiem gdyż (zanotujmy sobie): komputer osobisty, sama nazwa na to wskazuje, powinien być osobisty. Jak wibrator. Albo szczoteczka do zębów.
Złota zasada: do "gówno - serwisów" logujemy się za pomocą "gówno - kont". Amen.


Wróć, jakich znowu kont!?
Mailowych. Na różnych pocztach.fm/ onetach.pl/ yahoo.com/ dupa.bierzgo.pl... i całej masie "darmowego" badziewia, agregującego tony spamu reklamowego pod pozorem "serwera poczty". Zakładamy i nie krępujemy się, "za darmo". Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom. Przykład? Przyjmijmy, dajmy na to, że nowiutki telewizorek chce do "chmurki", żeby "zapewnić odpowiedni poziom usług". Bo zawsze przecież chce zapewnić, a jakbyśmy my przypadkiem jednak nie chcieli mieć zapewnione, to niestety, ale nie będzie działać połowa super-duper-ekstra-turbo-fajowych funkcji, za które zapłaciliśmy kredytem "zero procent".
W tej sytuacji nie ma innego wyjścia, uprzejmie proszę: konto zakłada Pan Zdzisław Sośnicki - Martyniuk, Pierdziszewo Dolne, województwo pomorskie, powiat bytowski. Login lola1234 - email: loleczka1234inyourass@dupa.bierzgo.pl. Kodzik pocztowy też potrzebny? Ależ no problem: 12-345, i tak dalej, przez wszystkie pola formularza.
Wcześniej jednak wchodzimy na stronę dupa.bierzgo.pl i klikamy odnośnik "darmowe skrzynki pocztowe".
Zakładamy, logujemy się, potwierdzamy ewentualnie "link weryfikacyjny" i zapominamy, ponieważ konto w chmurach firmy LG(bez BT), Śmilips, Szajsung czy inny Erdol, jest nam równie potrzebne jak grzejnik konwekcyjny w lipcu. I nigdy do niczego, poza odblokowaniem funkcji - podobno naszego - urządzenia, absolutnie się nie przyda.

Nigdy, never, nikagda, żame. Rili.

Za to pęczek emaili w domenach jak wyżej owszem, jest niezbędny. Do logowania się w kolejnych szit-usługach, które tego wymagają z obowiązkowym podawaniem danych i "dobrowolną" rezygnacją z ich poufności (pamiętamy: "disclaimer"?).
p.s. Taki "incognito" email - jeśli już - to oczywiście odwiedzamy wyłącznie przeglądarką, żadne tam programy pocztowe, z resztą i tak nikt tego nie używa. Dobra, ja używam, ale to bez znaczenia.


Przeglądarka, właśnie... Chrome, co? Albo Edge, przyznajcie się, "wszyscy" tak mają. Nie mówię od razu, że źle, ale dobrze też bynajmniej nie. Nie mówię też, że tylko "links" ( hihi... konkurs: kto wie co to jest?). Warto jednak spróbować przeprosić się chociaż z Firefoxem, albo powąchać z Brave, ten ostatni program przy okazji cudownie i "out of the box" wycina reklamy ze stron, a spróbujcie obejrzeć np. Wirtualną Polskę bez adblocka...
Czego się czepiam przeglądarki teraz? Bo zasadnicza większość wysyła "anonimowe dane diagnostyczne", zapominając przy tym zapytać o zgodę. I w zamian na dysk pakuje śledzące ciasteczka oraz inny syf pomagający nas sprofilować behawioralnie i podkarmić czyjeś AI nowymi danymi.
Na razie głównie w celu wyświetlania "spersonalizowanych" reklam...

Dygresja: spersonalizowana reklama, z mojego punktu widzenia, to reklama której nie oglądam. Personalnie bowiem serdecznie chromolę reklamy, począwszy od komercyjnych na "społecznych" kończąc. Propaganda zawsze jest złem. Koniec dygresji.

Natomiast po sprofilowaniu jesteśmy w zasadzie przeźroczyści dla algorytmów i macherów za nimi stojących i nie mówię wyłącznie o rozgrzanych strażnikach "standardów społeczności" na różnych "platformach" nomen omen. Mówię również o koalicjach różnych "platform", które władzę opierają na całkiem poważnych i zupełnie pozbawionych poczucia humoru służbach siłowych ("służymy mieczem Tobie Królu").
Stąd właśnie biorą się pomysły na przepisy obligujące providerów internetowych i operatorów telekomunikacyjnych do gromadzenia danych o aktywności użytkowników. Albo - jak ostatnio - projekty na inwigilację komunikatorów. Nieprawomyślność i hejt oraz prawicowy ekstremizm należy zwalczać wszelkimi dostępnymi środkami. I tymi niedostępnymi również.

pict

To są pryncypia: "demokracja walcząca" jak powiedział Wódz.
Jeszcze nie wiedzą (bo są zbyt niekompetentni), że to nie jest możliwe bez wylewania dziecka z kąpielą, ale w razie czego wyleją cały żłobek do kibla. Bez cienia wahania. Tyle, że to ciągle nie są jeszcze na szczęście Chiny, na to są za krótcy (ale o tym następnym razem). I dlatego na deser będą komunikatory. Z nieszczęsnym messenegerem na czele.
Błagam... już lepiej wysyłać smsy, od razu wiadomo, że wszyscy zainteresowani w razie czego to widzą i czytają. Ale przynajmniej nie w czasie rzeczywistym. Natomiast dialogi w mesie owszem, 24x7, permanentna inwigilacja.
Spisane będą słowa i czyny, chyba, że mamy szyfrowanie end-to-end (będę wątek rozwijał, bez obaw), i wtedy na białym koniu wjeżdża jabber/xmpp...

...? WTF !?

Znaczy Signal. Żartowałem, spokojnie, wrócimy do tego w odpowiednim momencie. Na razie, jako się rzekło, Signal wjeżdża na białym, choć coś zaczyna mu z czasem wierzchowiec szarzeć dziwnie. Mimo wszystko - na ten moment nikt z poważniejszych analityków nie podważa wiarygodności Signala, narzekają jedynie, że "proprietary, company service" itp.…, ale do tego też jeszcze dojdziemy.
Za to zooma, whatsappa, telegrama(!) i całą resztę "konkurencji" owszem, podważają bez żenady.


Wow... to ma być ten cały "self-hosting"? Wolne żarty.
Nic podobnego, na razie czyścimy przedpole. Zwykła codzienna higiena.
C.D.N.

.
.
.
.
.