(...)Proszę tylko pomyśleć jak większość ludzi reaguje na opowieści o mnichach powtarzających „memento mori”, by nieustannie, jak zaleca św. Benedykt w swojej Regule, mieć dzień śmierci przed oczami. Toż to egzotyka. Ekstrawagancja. Żywy skansen średniowiecznej mentalności. Czy więc możliwe, żeby listopadowe uroczystości skłaniały nas w kierunku wiary? Czy współcześni, nawet wierzący, nie uważają już takiego stylu pobożności za aberrację?(...)