.
.
.
.
.
.
.

.

Rekolekcje.

pic

Strasznie chciałbym mieć mądre, zdystansowane i wyrobione zdanie o katastrofie, która wzbierającą falą od 12 dni niweczy naszą rzeczywistość najprawdopodobniej bezpowrotnie.
Nie mam.

W chwili, kiedy próbuję zebrać natłok kłębiących się w głowie myśli do Polski przyjechał już ponad milion ludzi uciekających przed potwornością ruskiego miru przynoszonego na buciorach sołdatów walczących pod „pokojowym”, czerwonym sztandarem wielikoj, krassnoj itp... Słowo ciałem się stało, moja sarkastyczna, niezbyt odkrywcza prognoza sprzed miesiąca spełnia się co do joty – Hannibal ante portas… Masowa ucieczka kobiet i dzieci. Ponad 350 tysięcy dzieci, jeśli wierzyć statystykom kleconym dla zwymiarowania skali uderzenia, jaką w ramach pomocy uchodźcom planuje się skierować na same tylko szkoły… Dramaty rozdzielonych rodzin, pozbawionych środków do życia, osieroconych, owdowiałych, w masie podobnej tragedii i nieszczęścia skazanych często na koczowanie w dworcowych poczekalniach. I tak przecież cieplejszych i bezpieczniejszych niż piwnice Charkowa, czy Mikołajowa.

Prezydent Stolicy: „apelujemy do władz od dawna”, Wojewoda mazowiecki: „zbudujemy namiot, ogrzewany”

Skalę katastrofy humanitarnej unaocznia proste porównanie z Niemcami, które w szczycie prepandemicznej presji migracyjnej na Europę przyjęły podobną ilość uciekinierów, głównie z Afryki. Tyle, że w niespełna 2 lata, nie w 12 dni, a fala wciąż wzbiera w miarę rozkręcania się „wojskowej operacji” wymierzonej w „faszystowską juntę” ciemiężącą z Kijowa „małorosjan” pragnących jedności z eurazjatycką macierzą… W tym czasie uwolniona energia dobroczynności z iście ułańskim rozmachem przetacza się wciąż nie słabnącą falą uderzeniową przez społeczeństwo, które podobno dopiero teraz - ale wreszcie! - zdało egzamin z humanizmu. Na tyle, żeby zasłużyć na warunkowe i czasowe rozgrzeszenie udzielone przez dyżurnych kabotynów z nagłówków pudelka. Prawie jak „karnawał Solidarności”, w końcu wróg prawie ten sam...

Sarkazmy na bok - wszystko to za cenę prawdziwych indywidualnych heroizmów, podejmowanych ze szczerych odruchów serca, głębokiej empatii wobec ludzkiej krzywdy bez względu na koszty i konsekwencje.
Które nadejdą, to więcej niż pewne…

Na szczęście Władza dziękuje, popiera, pęka z dumy i podejmuje działania strukturalne: 500+, 18 miesięcy prawa do legalnego pobytu i pracy, PESEL(!), profil zaufany, swobodny dostęp do służby zdrowia i szkolnictwa jako się już rzekło. O NIP-ie tylko jakoś nie było ani słowa, ale zwyciężymy, to pewne. Naturalnie bez żadnych tutaj preferencji dla Uchodźców. Naturalnie, obywatele Rzeczypospolitej na równych prawach, w tych samych kolejkach do tych samych procedur. Chleba i soli na razie nie brakuje, po staropolsku.

Andrzej uspokaja przez telefon: „Wołodymyr, Włodziu, powiedz chłopakom, rozumiesz, że mogą spokojnie walczyć, dziewczyny u nas bezpieczne” – „Dzięki Andrzej, jesteście, proszę ciebie, spoko, normalnie nie mamy już granicy z Polską, czad, ale wiesz, te samoloty by się przydały…!”.
Unia i przyjaciele zza oceanu wydają nieśmiałe pomruki zadowolenia, powściągliwie – bo jednak w końcu „praworządność”, ksenofobia, strefy wolne od LGBT i katastrofa klimatyczna to są przewiny, których się od tak nie zmywa jakimś tam zrywem dobroczynności. No może, jakbyśmy w końcu te MiG-i przekazali i lotniska udostępnili, to wtedy zrobiłoby się nieco wylewniej? Z resztą - sprawa nie jest zamknięta, wierzyć można przecież tylko zdementowanym informacjom. Jest nadzieja.

pict

Za to Przyjaciele z bliskiego zachodu chwilowo hamletyzują, korzystając, skwapliwie jak nigdy dotąd, z okazji do niewypowiadania się. W końcu nie można z dnia na dzień wyłączyć gazu. Jak wiadomo Niemcy mają do gazu stosunek szczególny, systemowy - uświęcony tradycją Ojców i Dziadków, jszcze z okolic czterdziestego trzeciego - czwartego.
Unsere Mütter, unsere Väter...
Bratanki też ostrożnie, symetrycznie, ustępują pierwszeństwa, proporcjonalnie do potencjału.

Zatem nie ustajemy w wysiłkach, dajmy przykład Europie! - PFR w Krakowie przeznacza 500 mieszkań z programu „mieszkanie cośtam plus cośtam”, Radom udostępnia komunikację miejską, dobrzy ludzie udostępniają swoje domy i serca, Pan Premier udostępnia siebie w ramach lobbingu o zwiększenie sankcji i 40 złotych za osobodobę dla dobrych ludzi. COVID-19 udostępnia łóżka wspólnie z ordynatorami, którzy udostępniają oddziały i (jak sądzę) amfetaminę anestezjologom oraz personelowi medycznemu. Celebrytki udostępniają się w kontroli nad właściwą jakością udzielanej pomocy: „Ukrainki mają wysoką świadomość modową!”. Przez aklamację. Wzmożenie - ukochane dziecko polskiej mentalności niezależnie od barw plemiennych - ma swoje wielkie pięć minut. „Specustawy” i zrywy w trybie „bez trybu” wobec palącej potrzeby, przez aklamację, żeby nie było, że my ruskie onuce i brawa, gromkie brawa. A potem się zobaczy co będzie.

I przecież wiem, że tutaj, na poziomie normalnych ludzkich – zaszarżujmy: chrześcijańskich (!) odruchów inaczej nie można. Nie wolno w ten sposób a nie można inaczej, szlag! Dobrze to wiem, też mnie wychowali na „Mesjaszu Narodów”. Trzysta z górką lat bezowocnej nauki i we łbach ciągle pieprzone „przedmurze”…

***

Osunąłem się w Wielki Post z uporczywą myślą, że ta wojna już u nas jest, tyko front jeszcze nie dotarł… To żaden kieszonkowy patos podstarzałego histeryka, tylko mężowsko – ojcowski strach, przez który jestem jeszcze gorszy dla Bliskich niż zwykle. Schodzą mi z drogi podczas gdy ja w napięciu wstrzymuję oddech żeby się nie zagapić. Jeśli mam rację w swoich malkontenckich przeświadczeniach, to mogę nie zdążyć już zatrzeć tego wrażenia zanim będę musiał kazać Im uciekać...

Jak co roku, zaraz po karnawale, zaczynają się najważniejsze rekolekcje naszego dotychczasowego życia, następnych może już nie być.

Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, miserere nobis…

pict
fot. New York Times
.
.
.
.
.