.
.
.
.
.
.
.

.

No Wyrok.

pic

Wiele wydarzeń cyklicznych charakterystycznie dla przełomu dat mamy już za sobą. Ponieważ jednak regularność parkosyzmów mojej grafomanii lekko ostatnio zmalała, z kronikarskiego obowiązku pozwolę sobie uczynić małe résumé.

W zeszłym, 2021 roku – jak co roku – Wielki Coming out Klausa Santa już w okolicach końcówki listopada. Zgodnie z aktualnymi trendami kulturowymi i historycznymi Czerwony Krasnal uzależniony od coca-coli zamanifestował ze zdwojoną mocą swoje przywiązanie do niejakiego Fridaya Blacka pieczętując nierozerwalność rodziny patchworkowej publicznym stosunkiem przerywanym z Cyberem Mondayem. BLM, LGBT+ i PKB w jednym. Brawo!

Tym bardziej rozczarowała zatem Merry Christmas, aktywna feministka. Na salonach i w mediach pozująca w czułym uścisku ze swoją Partnerą, Gwiadzką, ale tajemnicą poliszynela jest, że nie umie opanować dryfu w kierunku Holidaya Wintera. W dobrze poinformowanych kręgach krążą nawet wieści o romansie z Diedem Morozem. Do tego jeszcze ta opresyjna symbolika ściętych drzew… Cóż, widać, że obciążenie anachronicznymi przesądami kulturowymi wyeliminować jest trudno, a nawet bardzo trudno. Na tym tle niebinarno Eve Newyear’s jest jak tchnienie świeżości ekoskóry w szafie zatęchłej od futer pomordowanych nienarodzonych owiec ...

Europa walczy z opresją i nierównością, szczególnie w związku z rażącym, dramatycznym brakiem wdrożenia Podstawowych Praw Człowieka Narodzonego i Rozumnego. Abonament na zakupy w sklepie czy wizyty w restauracji – to jedynie smutna konieczność, wymuszona uporem tępych mas, podważających wiekopomność największych zdobyczy Współczesnej Nauki. Przoduje jak zawsze Córa Kościoła, ustami swojego Wielkiego – Małego Prezydenta wyznaczając właściwy kierunek myślenia i niemyślenia. Prawidłowa definicja Obywatela i Człowieka odrodziła się w ustach tego Męża Stanu niemal na naszych oczach (!). A skala wyzwań jest wielka. Trzeba ratować Planetę przed ludźmi i Ludzi przed planetą jednocześnie, nawet legion Szwedek z zespołem Tourette’a tutaj nie wystarczy.

Jak zwykle we wdrożeniach przodują praktyczne narody germańskie, ze spadkobiercami Habsburgów na czele. W końcu posiadanie w portfolio, obok Wolfganga z czarodziejskim fletem czy Franza Josefa bez fletu, również niejakiego Adolfa (!) - jednak zobowiązuje. Jak się przy tym okazuje, władze najgłębszej depresji w Europie nie pozostają wcale w tyle – nowa nazwa, nowa jakość. Szczególnie w technikach ofensywnych z wykorzystaniem psów i gazów bojowych Niderlandzi (dawniej Holendrzy) mogliby zawstydzić niejedną Wielką Nację naszego Umęczonego Kontynentu. Choćby potomków Sacrum Imperium Romanum Nationis Germanicæ, od lat w uścisku myśli dwóch swoich wielkich Synów Narodu – Ottona z Schönhausen (Elbe) i Karola z Trier an der Mosel. Dzielny Naród Belgijski (cokolwiek by to nie oznaczało) również nie wypada blado mimo, że ostatnio wstydliwie strąca z cokołów tak Wielkich Mężów jak Leopold II… Zatem jest nadzieja na ostateczne zwycięstwo Europejskich Wartości! Uff….

Tym czasem na naszym rodzimym podwórku powoli opada kurz po Wielkim Entree Polskich Łat. Było prawie jak wybuch supernowej więc przyćmiło zdecydowanie Omicrona z piątej fali i umundurowanych ludobójców z czwartej kolumny na wschodniej granicy. Tak duży sukces medialny Polskie Łaty najprawdopodobniej zawdzięczają liczbie mnogiej, to jest strategia marketingowa, wobec której najbardziej niepełnosprawni Europosłowie czy Filmocelebryci w pojedynkę nie podołają. Nawet przy współpracy Wielkiej Orkiestry. Siłą rzeczy uchodźcy muszą jeszcze poczekać na swoją drugą szansę ale wcale nie powiedzieli ostatniego słowa.

pict

Na arenie międzynarodowej Władimir Władimirowicz szykuje bowiem w tej sprawie istotną interwencję w rejonie Woroneża i Rostowa nad Donem. Rozmawiał już z Nieustraszonym Przywódcą Wolnego Świata i ten ostatni podobno nawet nie zasnął w trakcie. Ustalono, że Obaj miłują Pokój, dzięki temu Wielka Romantyczna Miłość Wielkich Narodów Słowiańskich powoli przechodzi w fazę defloracji, choć w nieco starym stylu, troszeczkę przemocowo à la Me Too. Taki lokalny koloryt. Na ogół, jak niejednokrotnie pokazała historia, owocuje to gwałtownym przyrostem pogłowia niechcianych, nieślubnych dzieci. Nie wiedzieć czemu te ostatnie, w odruchu psów Pawłowa, zawsze domagają się miłości wynagradzającej w objęciach rodziców zastępczych na Zachodzie.

Wiele niestety wskazuje na to, że ów kochający Zachód kończy się chwilowo mniej więcej na linii Odry i Nysy Łużyckiej. Wobec udowodnionej na przestrzeni dziejów otwartości i empatii, szczególnie podkreślanych przez nowo wybranych Przywódców Wielkiego Narodu Niemieckiego, taka sytuacja wydaje się być jednak więcej niż przejściowa.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że upragnionej stabilizacji spodziewać się należy finalnie na linii Buga.
Jak wiadomo Bug jest miłością i w nim ostatecznie zapanuje pokój.
Bez klamek.

Zatem życzę Sobie i Wam szczęśliwego nowyroku.

.
.
.
.
.